Po lewej stronie drogi...

Wyjeżdżając do Anglii wiedziałem, że chcąc zwiedzić ją wszerz i wzdłuż będę potrzebował czterech kółek. Zastanawiałem się jak to będzie po "tej drugiej" czy też mówiąc inaczej "niewłaściwej" stronie drogi...

Pierwsze dwa dni zaznajamiałem się z lokalnymi warunkami, a w szczególności gdzie trzeba patrzeć, bo kierowcy tutaj kompletnie nie potrafią jeździć, a co gorsza - nadjeżdżają właśnie z tej strony, z której się ich nie spodziewałeś... Winking

Potem przyszła kolej na własne doświadczenia. Jak to mówią - jak wlazłeś między wrony, to musisz krakać tak jak one...
Pierwszy wjazd w lewo tuż przy krawężniku, pierwsze skręty, pierwsze zmiany pasów. Manewr po manewrze i czułem się coraz pewniej. Po kilku dniach za kółkiem z prawej strony i przejechaniu ponad pół tysiąca mil po różnych drogach i w rozmaitych warunkach (po miastach i wsiach, wąskimi dróżkami z mijankami i szerokimi autostradami, w dzień i w nocy) mogę powiedzieć, że jest to łatwiejsze niż może się początkowo wydawać. Po prostu trzeba spróbować.

Tak czy siak - warto pamiętać o kilku szczegółach:
  • wyczucie auta jest inne niż jesteśmy przyzwyczajeni - szczególnie z lewej strony - łatwo przytrzeć pasażera, "zgubić" lusterko lub poturbować oponę
  • skręcając pod kątem prostym w lewo (ze skrajnego lewego pasa na skrajny lewy) w wąskich uliczkach aż prosi się żeby zrobić to szerokim łukiem na dwa pasy... warto sobie przypomnieć jakie zasady obowiązują normalnie skręcając w prawo - tu dużą rolę odgrywa wyczucie auta i tego kiedy już nie zawadzimy o krawężnik czy latarnię
  • biegi zmienia się drugą ręką (i na początku będziemy łapać za drzwi lub uderzać w nie ręką Winking)
  • nie da się oprzeć lewego łokcia na lewych drzwiach... nie sięgniesz i ręka opadnie w dół Happy
  • odległości na tablicach nie są podawane w dobrze nam znanych kilometrach tylko milach (1 mila to ok. 1,6 km) lub ewentualnie w jardach
  • limity prędkości są podawane w mph czyli milach na godzinę. Istotne w szczególności gdy korzystamy z GPSa ustawionego na system metryczny (w powszechnym użyciu są jednostki imperialne)
  • zużycie paliwa podaje się czasem w mpg czyli w milach na galon. W sumie to ciekawszy wskaźnik niż l/100 bo mówi nam ile mil mamy szans przejechać kupując jeden galon paliwa.
Najważniejsze jest to wyczucie auta - dużo pomoże jeżeli przestaniemy patrzeć na pas drogi w dotychczasowy sposób, czyli na lewą linię... Lepiej trzymajmy się prawej (czyli tej bliżej nas) - jeżeli się to opanuje, to pozostanie tylko pamiętać na którą połowę drogi trzeba wjechać skręcając w prawo Happy

I na koniec słów kilka o drogach: oddzielając Walię (i nie wiem jak jest w Szkocji) to jest sporo autostrad, obwodnic, czy dróg szybkiego ruchu. Są one generalnie dobrze oznakowane (w rozumieniu określenia pasów, skrzyżowań itp).
Ciekawostką jest też fakt, że o ile w miastach spotyka się skrzyżowania z sygnalizacją świetlną, to Anglicy lubują się w rozmaitych ruchach kołowych: ogromne ronda czy też małe rondka (czasem choćby tylko namalowane), które królują poza miastami. Trzeba przyznać, że bardzo to porządkuje ruch. Zresztą ta niechęć do skrzyżowań równorzędnych jest widoczna - jeżeli nie da się zrobić rondka, to w ostateczności zaznaczone jest pierwszeństwo znakami malowanymi na drodze. Nawet, jeżeli są to zupełnie lokalne ulice. Zresztą to chyba dobrze, bo to też byłby spory problem dla "prawostronnych kierowców".

No a jeśli chodzi o Walię... to już zupełnie inna historia. Tam przeważają drogi szybkiego ruchu (Axx zamiast Mxx). Pozostałe drogi często są tak wąskie, że nawet nie ma zaznaczonej pomiędzy nimi osi jezdni, a czasem są tylko co jakiś czas mijanki. Bywa też, że nawet i takich brak i trzeba się cofać - ale to już bardzo, bardzo lokalne lub drogi prowadzące do kilku posesji.

A, i tak w formie anegdoty - przypomniało mi się, jak kupując bilety na wejście do największego zamku w Walii (
Caerphilly Castle) sympatyczny pan zapytał po której stronie drogi jeździmy w Polsce. Odpowiedź mogła być tylko jedna "on the right one" Happy
blog comments powered by Disqus