Ligole : Pingwiny => 1 : 0

No i stało się Happy Po ostatnich rozmyślaniach i rozważaniach postanowiłem dać szansę rozsądkowi... Opuszczam linuchową wyspę z milutkimi pingwinami i zgłodniały wyruszam na przygodę na makową wyspę z ligolami. Mimo licznych przygotowań oraz wcześniejszych treningów jest to jednak wyprawa w nieznane. I jak to się mówi - najbliższe dni będą decydujące.. Happy

.... 4 dni później ....


Kwestia pierwsza i jedna z najważniejszych - zgodnie z tym co głosiłem wcześniej - następnego dnia po odebraniu skrzynki z jabłkiem miałem już zainstalowane wszystko czego potrzebuję do pracy. Nie napotkałem na żadne trudności przy instalacji InteliJ Idei, Visual Paradigm'a, ssh (włącznie z kluczami) korzystaniu z różnych środowisk Javy czy Java Web Startu. Jedyny problem (ale konfiguracyjny) sprawił PostgreSQL, ale na to już byłem przygotowany i po zmianie konfiguracji SharedMemory dajej poszło już sprawnie. Żeby nie przesładzać, to udało mi się też "popsuć" go następnego dnia Happy Po zainstalowaniu światów równoległych (Parallels Desktop) jakieś dwa procesy się wyłożyły zadając mi pytanie czy zingnorować, zaraportować do Apple, czy po prostu uruchomić ponownie. Losowo wybrałem odpowiedzi uruchom ponownie na pierwsze pytanie, ale przy drugim postanowiłem zmienić strategię (bo przecież pytanie się powtarza) i kazałem zignorować problem. Wtedy najwyraźniej nastąpił tzw. punkt przegięcia i "biurko" zamarzło... Działała dok-belka, ale oprócz fikających ikon nic się nie pojawiało na ekranie. Żadne kombinacje magicznych klawiszy (magic-key) nie pomagały, na szczęście pomogło przytrzymanie wyłącznika... Happy Ale z tej historii można wyciągnąć morał - po restarcie wszystko wstało. Jedyne, co sugerowało nieprawidłowe zachowanie była nieodświeżona ilość nieprzeczytanych wiadomości w programie pocztowym, która szybko się zaktualizowała. Na plus trzeba też dodać, że zupełnie bezboleśnie przeszedłem także sporą aktualizację systemu, wraz z aktualizacją firmware'a (chyba bluetooth'a). Po prostu ściągnęło się, potem zainstalowało i ... działa Happy
Z rzeczy, które mnie urzekły to tryb uśpienia, a dokładniej czas jego powrotu do pracy - równy niemalże podnoszeniu klapy... Największą bolączką jak do tej pory jest klawiszologia, związana głównie z pojawieniem się nowego klawisza - cmd (zwanego także ligolem, choć teraz ta ikona przypomina mi jakiś futurystyczny stolik...). Trzeba przyznać, że powoduje on sporą dezorganizację, w szczególności, jeżeli ktoś opiera się w dużej mierze na skrótach. Ale nie tylko - polskie literki - jak ktoś spróbuje napisać akapit po polsku to zrozumie Happy Wywoła szereg opcji, skasuje z dziesięć razy to co napisał itd... Powoli zaczynam się przestawiać na nowy układ, ale jeszcze chwilę to potrwa... Tym bardziej, że moja ulubiona IDEA niestety posiada ich mnóstwo, a co gorsza, ja z nich w dużej mierze korzystałem Sad
blog comments powered by Disqus